Niektórzy z nas słyszeli na pewno o nowych cząstkach elementarnych odkrywanych w zderzaczach, gdzieś głęboko pod ziemią. Co jednak, jeśli istnieje świat tak elementarny, że nawet nie osiągalny, nie do wyobrażenia – jak niewyobrażalny jest Bóg. Takie cząstki można by nazwać „Bożą molekułą”. W świetle ich istnienia takie pojęcie niepodważalnie integralne w naszym myśleniu – jak światło czy czas, stają się zdecydowanie relatywne. Można by sobie wyobrazić – cząstka, z której zbudowany jest czas. Dobre.
Kolejna rzecz to geneza tworzenia świata. Tu też jest ciekawie. Okazuje się, że im bardziej wnikamy w świat cząstek małych i coraz mniejszych, tym sposobem dowiadujemy się także więcej o powstawaniu wszechświata. I tu jest miejsce na „Bożą molekułę”. Ile zatem moglibyśmy się dowiedzieć patrząc przez jej pryzmat. Te cząstki, które odkrywamy już robią nam figle. Cząstka Higgsa pojawia się i znika. Możliwe, że już to jest elementem interakcji z materią nazwijmy to „coraz głębszą”. Szukajmy zatem dalej.
To co ciekawe, to też interakcje czarnych dziur. Czarne dziury, mają tak silne pole grawitacyjne, że nie wypuszczają nawet światła ze swojej powierzchni – to wiemy – przez to nie widzimy jak wyglądają. Jednak są w interakcji pomiędzy sobie samymi, jako jądra galaktyk. Kolejny element nowy w fizyce – fale grawitacyjne, gdzie cząstką elementarną jest grawiton. Tak wielkie obiekty interfalują pomiędzy sobą promieniowaniem ledwo zauważalnym siejąc fale grawitacji. To tak jak z każdą falą – widzimy je tylko dzięki antenom, ale przecież one istnieją.
No i tu kwestia tego co tak naprawdę widzimy. Jest potoczne powiedzenie, że „czego oko nie widzi, tego sercu nie żal”. My widzimy coraz więcej, dzięki technologiom kosmicznym. Elementy łączą się w obrazki. Ale przecież to ważne, skoro pracujemy nad „teorią wszystkiego”. Zobaczymy dokąd teoria ta zaprowadzi.