Zaznacz stronę

Tym razem coś z zupełnie innej beczki. Na kanw rzucam temat świadomości społecznej. Możliwe, że istnieje coś takiego jak „świadomość powszechna”. W świecie zinformatyzowanym oczywiście nie ma nawet co dyskutować nad tym. Ja jednak mówię o czymś zupełnie innym. Taka świadomość wspólna jako gatunku – intuicja wszystkich pokoleń. Taka świadomość, że gdy ktoś dokonuje czegoś ważnego – cel polityczny, opracowanie jakichś nowych technologii lub sformułowanie myśli filozoficznej – to staje się to jakby wspólnym dobrem a samo dokonanie zaś propaguje się poprzez używanie czy wykorzystywanie go.

Teraz kwestia tego jak to się dzieje. Propagowanie to można by porównać do tańca pszczoły w ulu. Odtańcza całą swoja drogę do źródła nektaru i wszystkie pszczoły obok wiedzą dokąd mają się udać. Swoją drogą ciekawe jest jak owad z głową o wielkości łebka od szpilki potrafi przekazać komunikat tak, że człowiek pomimo swojej wiedzy i mądrości, pomimo ogromnej, kolosalnej różnicy w stopniu skomplikowania komunikacji i usilnej ochoty zrozumienia tego procesu, nie jest w stanie rozszyfrować przekazu. Z resztą w ogóle nie rozumiemy „mowy zwierząt”.

Ale wracając do ludzkości jako gatunku.. możliwe, że istnieją intuicje zbiorowe, zbiorowa świadomość z elementami działania w czasie rzeczywistym. Są różne paradoksy i teorie, np. teoria efektu motyla – coś w tym stylu. Takie ogólnoświatowe „pstryk” i każdy człowiek w zbiorowości wie o co chodzi. Nie mówię tu o przekazach mediów. Intuicja zbiorowa po prostu istnieje na poziomie wbudowanym. Przykład ze świata nauki. Prace nad pierwszym radiem prowadziło równolegle dwóch naukowców: Tesla i Marconi. Czasem więc, coś dzieje się równolegle. Jest też tak, że niektóre gałęzie nauki czekają na rozwój innych gałęzi. Tak czy inaczej jakoś się to dzieje, że w zaciszach wielu laboratoriów powstają spójne teorie a wyniki badań uzupełniają się.

Z drugiej jednak strony, dopóki ktoś nam czegoś nie pokaże lub czegoś nie powie, to nic nie wiemy na ten temat. To fakt. Ale chciałbym rozważyć czy czasem nie ma jakiejś przestrzeni, jakiegoś jej fragmentu, w której uczestniczymy ciągle, bez przerwy 24/7 i dlatego łatwiej nam poznawać rzeczy przekazane od kogoś „tańczącego obok”. Natomiast to co zmieniły tu media to zupełna rewolucja. Łatwiej jest teraz uwierzyć w relacje na żywo i nagrane programy, niż utrzymać świadomość, że jako ludzie jesteśmy tak podobni, że aż interferuje pomiędzy nami coś czego nie widać.